Zimowe pałace Mazowsza, tak dla odmiany

Mała zmiana klimatu na zimowy. Jak widać dookoła zima jest, trzyma się nieźle i łatwo nie puści. Stąd pomysł na małą wycieczkę dookoła Warszawy w poszukiwaniu zasypanych śniegiem pałaców. Bo tak :)

Warunki śnieżno-drogowe, właściwie głównie śnieżne :)

Szymanów – Pałac Lubomirskich XVIII/XIX w.

Guzów – Pałac Sobańskich

Radziejowice – Pałac Radziejowskich

cd relacji z Kuby w następnej notce

End of Cuba

Kuba, dzień 11

Dzisiaj będzie mało tekstu bo dzień był wyjątkowo pechowy. Było gorąco, bardzo gorąco. Brak termometru powodował, że nie mogę określić jak bardzo, ale tak z 35 stopni Celsjusza, wilgotność z 90%.

Na szczęście nie jechaliśmy daleko bo klimatyzacja nie dawała rady. Pokręciliśmy się tylko dookoła, po mieście i okolicach.

Prawda, że fajny sposób na mycie samochodów?

Casa dla Kubańczyków, zawsze bardziej zaniedbane niż te dla turystów

Falochron

Życie ulicy

Sala telewizyjna na rynku miasta

Baracoa ze wzgórza

Na popołudnie w planach mieliśmy koniec Kuby czyli latarnię morską na wschodnim krańcu wyspy, przylądek Maisi. Latarnia wystąpiła w postaci znaczącego drugiego planu w filmie „Viva Cuba” – warto zobaczyć. Niestety turysta dotrzeć do niej nie może, kilkadziesiąt kilometrów przed przylądkiem, na malowniczej górskiej drodze stoi szlaban i dwóch smętnych panów w zielonych mundurach. Strefa militarna, turystom wstęp wzbroniony. Ciekawe co tam poza latarnią jest …

Piękna zieleń i drogi jak na Maderze, fotki z najdalszego miejsca na wyspie do którego moze dotrzeć turysta

A na koniec jeździliśmy w poszukiwaniu plaży, docelowej nie znaleźliśmy, za to inną dziką i owszem. I okazało się przy okazji, że droga Baracoa – Moa, którą mieliśmy jechać następnego dnia jest dla naszego Peugota zupełnie nieprzejezdna, kawałek 8 km zajął nam ok 45 min, koszmar. Drogi nawet nie ma na planie który dostaliśmy z samochodem.

Dzika plaża przy drodze Baracoa-Moa

A czemu dzień był pechowy? Bo gorący, duszny i męczący. I samochód miał pecha, raz, odkręcił mi się przewód od akumulatora i to akurat przed szlabanem wojskowym (zieloni wykazali umiarkowane zainteresowanie), dwa łupnąłem czymś zawieszeniem – aż się bałem, że coś poszło. Na szczęście przetrwał.