Warszawa ze 120 metrów, tuż po zachodzie słońca

Szeroko i jasno

Najpierw pojawiła się idea

Później kolejka do balonu w pomarańczu telkoma

Po godzinie czekania i solidnym zmarznięciu, tuż po zachodzie słońca, nastąpił upragniony start

Rzut okiem na Stadion Narodowy i mosty

Wisząca delikatność Świętokrzyskiego

Trochę czerwieni

I na koniec trochę szarości

Stacja Balon, Warszawa, 21 października 2012

Kapiące złotem zabytki Bangkoku

Leżący Budda w świątyni Wat Pho. Dzisiaj o kapiących złotem zabytkach Bangkoku

On jest NAPRAWDĘ duży!

Wielki Pałac Królewski (Phra Borom Maha Ratcha Wang). Najładniejszy widok na pałac jest z rzeki Menam, niestety nie miałem okazji go zobaczyć. Przy następnej wizycie :)

Wnętrze kompleksu pałacowego, całość jest nieprawdopodobnie cukierkowa. Złota wieża to Wat Phra Kaew, w środku jest pomnik Szmaragdowego Buddy z lanego złota, naturalnej wielkości – 75kg

Mały fetysz, lubię ładne dachy

Rzeźby …

… i detale

Jedno z wejść do kompleksu pałacowego

Mały skok na drugą stronę rzeki, świątynia Wat Arun. Konia z rzędem temu kto potrafi wymówić pełną nazwę: Wat Arunratchawararam Ratchaworamahavihara

A wszystkiego pilnuje policja w gustownych różowych chustach :D

Ta notka oficjalnie kończy relację rozpoczętą w kwietniu 2010 roku, 2 lata i 5 miesięcy powstawała, rekord, naprawdę ;)

Tajlandia, Bangkok, marzec 2010

Małe historie z Krakowskiego Przedmieścia

W Cavie nad kawą, ze smutkiem czytając sms’a

Kopernik przed Pałacem Staszica dumnie zasiadł, z kwiatkiem u lewej stopy

Krucjata Różańcowa za Ojczyznę głośno śpiewała, nie dając spać Prezydentowi Komorowskiemu

Krzyżowiec w trampkach

W oknie Browarni studencka miłość się rodziła

W Huśtawce spokój i Freddie Mercury …

… a Stadion Narodowy po drugiej stronie Wisły kolorami błyskał

A wszystko to wczoraj, 14 października Roku Pańskiego 2012

Warsaw City Reality

W ramach ogarniania nowej kuwety kilka warszawskich fotek z powrotu do domu

W tramwaju numer 17 hulają przeciągi

Powyginane wieżowce otoczyły Złote Tarasy

Wyścigi tramwajów przed spokojnym hotelem Polonia Palace

Polityka nad kioskiem Ruchu czerwienią rozbłysła

Manekiny się prężą

A na stacji Metro Ratusz pustki

Tak, mam nowy aparat. Zakochałem się w pełnej klatce i szerokim kącie. I tak, jeszcze go nie ogarniam ;)

Warszawa, październik 2012

Bangkok, jeszcze kilka streetphoto

Dwa czerwone parasole i biały jeden

Jeszcze kilka streetphoto z Bangkoku załączam, byłem tam tylko dwa dni a materiału jest całkiem sporo :)

Odpoczynek przy gazecie

Nightlife

Happy drink bus

Różową taksówką po estakadach

Pan Szaszłyk

Wodna droga do domu …

… oraz sklep po niej płynący

Tajlandia, Bangkok, marzec 2010

Bangkok, part 2

Business Hours, Sunday Closed, Welcome

Mały skok z wyspy do Bangkoku, stolicy Tajlandii. To wielkie miasto, kosmopolityczne, 8 mlionów mieszkańców (14,5 w aglomeracji), pełno turystów, salonów masażu, jadlodajni na ulicach ale i luksusowych sklepów, skomplikowana sieć drogowa, kanały i promy, podniebna kolej, bieda, bogactwo i korki, wszędzie korki. Fajne miejsce do życia jak twierdzą blogi ekspatów.

Stoisko z pieczonymi robakami. Tak, jadłem. Smakują jak chipsy :)

Lokalna specjalność, hamburgery w ryżu zamiast bułki. 22 THB to 2,25zł. Hot Hit!

Można też gotować na ulicy

Ulice ChinaTown, tylko tam się je pałeczkami, poza tym w Tajlandii obowiązuje widelec i łyżka. Nóż niekoniecznie

Droga z wnętrza Tuk Tuk’a, trójkołówki motocyklowej

HERO Where are you?

Konserwator dzieł sztuki podczas pracy w Pałacu Królewskim

Buddyjski mnich karmiący gołębie nad brzegiem rzeki Chao Phraya

Tajlandia, Bangkok, marzec 2010

No. I don’t want a f*?k’n tuk tuk, suit or massage

Uliczny sprzedawca śniadań

Relacja z Tajlandii miała pecha. Zacząłem ją pisać w kwietniu 2010 roku, kilka dni po powrocie z tego kraju i napisałem tylko dwie notki. Na krótko do niej wróciłem w sierpniu a później w listopadzie tego samego roku i tak, w ciężkich bojach doszedłem tylko do połowy wyjazdu. Przez rok nie działo się nic, znaczy dużo się wydarzyło ale nie na blogu. Powróciłem do pisania relacji dopiero w październiku 2011 roku. I prawie udało mi się ją skończyć, prawie. I już po roku (!) wracam, żeby ją dokończyć, nieprzypadkowo zresztą …

Na początek kilka fotek z Pa Tong, takich które nie zmieściły się w tej notce. Całą resztę relacji przeniosłem na nowego bloga i można je obejrzeć pod tagiem Tajlandii.

Pa Tong to imprezownia ale też niezłe miejsce do życia. Kawałek wyspy na której Wschód miesza się z Zachodem, turyści z Tajami a wszystko w otoczeniu konsumpcji. Wszelakiej ;)

Konsumować można krewetki tygrysie, te ważyły z pół kilo sztuka

Jeden z tysięcy bazarków z tekstyliami

Uliczny sklep z owocami

Spacerując po Pa Tong ciężko się opędzić od naganiaczy, natrętnych sprzedawców albo kierowców Tuk Tuków. Lokalny przemysł dziewiarski znalazł oczywiście i na to rozwiązanie i tak można nosić „No. I don’t want a f*?k’n tuk tuk, suit or massage” na t-shircie

Buddyjska kapliczka otoczona restauracjami

A kiedy pora deszczowa wymiecie handel z ulicy …

… w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku można pojechać wraz z całą rodziną do domu :)

Tajlandia, Pa Tong, marzec 2010