Cape Coast, rybackie miasto 120 km na zachód od Akry. Stolica regionu i główne miasto uniwersyteckie Ghany. Studentów co prawda na ulicach nie widać, ale miasto tęskni życiem. Słynny jest zamek, zbudowany przez Duńczyków, później zajmowany przez Anglików przez kilkaset lat. Służący jako centrum logistyczne dla łapania i transportu niewolników.
Korzystając z kawałka cienia wrzucamy opis na fejsa
Panorama miasta. Z daleka przypomina trochę Havanę.
z bliska mniej …
Plaża i końcówka systemu kanalizacyjnego. Podejrzewam, że pojęcie ekologii w lokalnym jezyku nie istnieje, wszystko idzie do oceanu. Ocean sporo przyjmnie, duży jest …
Na tej samej plaży, codziennie rano, pół miasta łowi ryby.
Wspomniany zamek, o zachodzie słońca i w środku dnia. Nie zrobiłem zdjęcia całości, niedopatrzenie, muszę wrócić :)
Zamek był typowo obronny, nie przed tubylcami, nimi nikt się nie przejmował – przed innymi mocarstwami kolonialnymi.
Plakat z muzeum zamkowym
Pomieszczenia w których więziono niewolników. Warunki tragiczne, ciemno, ciasno, przytłaczająco. Poza muzeum niewiele widziałem śladów tych kilkuset niechlubnych lat z dziejów świata, kiedy istniało afrykańskie niewolnictwo. Żadnych pomników czy tablic.
Kartacz, co prawda, jak sprawdziłem, niedziałający ale amunicji ma sporo.
Widok z zamku na zachód, pośród palm Oasis Beach Resort, oaza backpackerska, gdzie mieszkaliśmy
Widok na wschód, miasteczko rybackie.
Widok na południe, najbardziej malowniczy.
W ramach nierównej walki ze śniegiem i mrozami za oknem – taki widoczek
PS. ostatnia fotka ma numer 1111, trochę się tego uzbierało :)