Wodny Pałac Tirta Gangga
Wodnych pałaców jest sporo na Bali, mieszkając w Candidasa znaleźliśmy dwa, w promieniu kilkunastu kilometrów. W przewodniu była tylko wzmianka, brak punktu na mapie Nokii, jakoś trafimy. Oczywiście zgubiliśmy się po drodze, jednak bez stresu. Gubienie się w podróży jest fajne, nigdy nie wiadomo dokąd Cię powiedzie droga a wyspa jest na tyle mała, że w końcu się człowiek gdzieś odnajdzie. Jest przygoda.
Pałac, zwiedzany przedostatniego dnia pobytu, potraktowaliśmy bardzo rekreacyjnie. Spokojnie spacerując po dróżkach, skacząc po kamieniach w wielkim basenie czy robiąc zdjęcia wczuwaliśmy się w klimat tego miejsca. Nieśpiesznie, bo nic nie można szybko w takim upale, chłonęliśmy wrażenia, chcąc zapamiętać jak najwięcej przed powrotem do Europy. Zapamiętać pamięcią najgłębszą, nie obrazki a emocje. Może kiedyś wrócimy na Bali, może nie. Świat jest mały, różne cuda się zdarzają. Nigdy nie ufaj siłom wyższym bo one też mają poczucie humoru.
Siedząc na murku i chłodząc stopy w zimnym strumieniu obserwowałem fotograficzną sesję ślubną. Miejsce było wymarzone, kolory, zieleń, murki i mostki. Fotograf trochę nie ogarniał, młodych zalewał pot, pod grubymi, ceremonialnymi strojami musiało im być bardzo gorąco, ale całość wyglądała bardzo efektownie. Podłączyłem się do nich na chwilę, życzyłem najlepszego, zrobiłem kilka fotek. Może na nie trafią w odmętach Internetu.
Kamienie do spaceru po wodzie. Polecam, nikt nie spadł.
Byk zwany fontanną.
Całość jest bardzo malownicza, zieleń, kwiaty, rzeźby i falliczna fontanna w centralnym punkcie pałacu.
Sesyjny backstage. Ciekawe jest, że oboje mieli nałożony mocny makijaż, pan młody także. W sumie, chętnie bym zrobił ślubną sesję w takim miejscu, ktoś zainteresowany? ;)
Widok z tarasu na wzniesieniu, kawa była doskonała, choć jak na Bali droga.
Ostatni rzut oka na ścieżkę na wodzie…
… i pojechaliśmy dalej.
Indonezja, Bali, kwiecień 2013
Widoki naprawdę bajkowe. Myślę, że jak będę kiedyś na Bali, to zajrzę do któregoś z wodnych pałaców :)