To już prawie koniec zaległej relacji z Tajlandii, sam koniec podróży. Spędziliśmy go w Pa Tong, zdecydowanie imprezowo nastawionym mieście na wybrzeżu Phuket. Miasto nigdy nie zasypia, zabawa trwa całą dobę. W ciągu dnia plaża, sporty wodne i zakupy, w nocy knajpy, masaże i inne atrakcje. Na początek jedna z nich, w opowieści o jednej dobie w Pa Tong …
Godzina 00. Bar ze striptizem. Pełno ich dookoła, dziewczyny tańczą na rurach praktycznie na ulicy, każdy z nich ma też część za kotarą gdzie można zobaczyć więcej i oczywiście ukryte pakamery pełniące role łatwe do przewidzenia. Mimo pozorów dobrej zabawy smutne to wszystko było. BTW, w najlepszym barze ze striptizem w Pa Tong tańczą rosjanki :)
Godzina 02. Chodzimy od knajpy do knajpy przez roświetlone miasto. Trzeba uważać na łapiące za tyłki Tajki ;)
Godzina 06. Wracamy do hotelu. Znak jakże życiowy ;)
Godzina 06:30. A może zamiast objęć Morfeusza mały masaż na dobry początek dnia?
Godzina 07:00. Zmęczona Pani masażystka idzie spać, my też.
Godzina 12:00. Śniadanie z grilla na plaży?
Godzina 16:00. Obiad po europejsku, w MacDonaldzie. Tylko klaun jakiś dziwny :)
Godzina 17:00. No i z powrotem na plażę, najlepiej stylowo, tuningowanym skuterem :)
Godzina 17:30. Na plaży zaczyna się pora deszczowa…
Godzina 17:45. I jak zaczyna padać to już na całego. Ciekawe, że deszcz nie chłodzi powietrza tylko wilgotność zmienia się z 90% na 100 … :)
Godzina 22:00. Sea food na kolację :) Na zdjęciu homar, pyszny!
Godzina 00… :)
cdn, choć już to prawie koniec …
Jedna odpowiedź do “Jedna doba w Pa Tong”