Dla odmiany trochę Ghany

Przepraszam za krótką przerwę w dodawaniu notek, znowu mnie dokądś wywiało. Znowu daleko, tym razem w miejsce w którym dostępność Internetu, wody w kranach czy nawet prądu nie jest tak pewna jak w Europie.

Dzieci z wioski Atimpoku

Labadi Beach, Akra

Dworzec Główny Trotro (busy komunikacji drogowej) w Ada. Koza z nami nie pojechała

Plaża Marakesh, okolice Ada

Ghana, West Africa

Morskie cuda

W ramach zajawki do następnej notki dwie fotki o morskich cudach w Tajlandii.

Czyli jak chodzić po wodzie, oraz…

Jak zaparkować łódkę na środku wyspy ;)
(to ekran tzw. chartplottera czyli nawigacji łódkowej, pomarańczowe to ląd, łódeczka na środku – wiadomo :)

Thailand, Ko Tap, Ko Mor
cdn

Ko Tarutao, czyli jak sterować stopą

Ko Tarutao, rezerwat i park przyrody, popularne miejsce dla backpakersów

Dzień na wyspie się zaczął nieco pracowicie, proszę sobie bowiem wyobrazić zatankowanie 1000 litrów wody za pomocą 20-litrowych butli i wiader wożonych chybotliwym pontonem albo taksówką wodną. Później pełen relaks, wycieczka kajakowa po grotach, prysznic pod drzewami, pełen relaks. Fajne miejsce na kilka dni spokoju, pusto, całkiem niezła i tania restauracja, piękna plaża i lokalni znający (no prawie) angielski.

Kapitan lokalnej taksówki, sterowanie stopą jest umiejętnością niezbędną w zawodzie

Plaża Tarutao, w tle nasz środek lokomocji

Palmy, dużo palm

Podróż rzeką w kierunku jaskini

Wejście do przystani

Plaża

Kapliczka buddyjska

Pan Xio Chin Tao z uśmiechem poprawia węzły na swojej łódce

No i jedzenie. W rolach głównych wystąpiła zupa z kalarów (z mleczkiem kokosowym i chilli), sałatka pikantna z krewetek (także na ostro) oraz gotowane warzywa. Tym razem bez ryżu, to dziwne bo ryż je się zawsze i do wszystkiego. W tajskim zdanie „Czy już dzisiaj coś jadłeś?” oznacza dosłownie „Czy już dzisiaj jadłeś ryż ” :)
cdn

Leniwe Ko Lipe

Ko Lipe,
czyli ostatnia wyspa Tajlandii przed granicą z Malezją – 721 km do równika. Miejsce świetne, prawie pusto, tanio, mało kto tu dociera. Polecam :)

Po dopłynięciu złapała nas mała burza, strat nie zanotowano poza pontonem który wybrał wolność. Pouczony i przyholowany nie sprawiał więcej kłopotów.

Knajpka na plaży, pełno takich na wyspie. Za barem nieco zamroczeni lokalni dużo alkoholu, żadnego jedzenia

Bamboo tatoo

Czas na Ko Lipe liczy się inaczej, byłem tam w marcu. Czasu europejskiego :)

Trochę mniej lub bardziej plażowego żeglowania.

I okolice wyspy, z nieodłącznymi skałami i panoszącymi się wszędzie krewetkowcami. Morze dookoła wyspy jest tak podzielone powtykanymi bojkami z sieciami rybackimi, że pływa się jak po polu minowym. Dobrze, że pływaliśmy w dzień.

no, prawie w dzień ;)
cdn, mam nadzieję, że szybko :)