To jest już koniec mojej Ghany, stanowczo za krótko tam byłem. 11 dni to tyle co nic, zwłaszcza żeby zobaczyć kraj tak pełen kontrastów.
Tymczasem, Pan niesie na głowie pralkę
Trochę lasu tropikalnego …
… i budowana przezeń droga. Kolor gleby jest bardzo charakterystyczny (pewnie dla sporej części Afryki.
Zarośnięty i zapuszczony cmentarz
Te małe, wąskie łódeczki wypływają codziennie w nocy a wracają późnym popołudniem, korzystając z pływów oraz zmieniającego się w ciągu dnia kierunku wiatru.
Rybacy wracający z morza ….
…. i witające je żony i dziewczyny :)
Próba KORYE Dance Theatre. Całkiem fajni byli, jakby ktoś ich chciał zaprosić do Polski to mam wizytówkę Dyrektora Artystycznego.
Domek w Oasis Beach Resort od zewnątrz …
… i wewnątrz. Bardzo fajne miejsce. Zwracam uwagę na moskitierę, rzecz w tropikach niezbędną.
Na koniec palma kokosowa. Jak dla mnie kokosy są zdecydowanie przereklamowane ale palmy wyglądają ładnie.
W ten sposób dotarłem do końca Ghańskiego fotostory.
Co dalej? Mam kupę pomysłów na dalsze eskapady. O ile czas i finanse pozwolą. Nie zdradzając za dużo przyznam, że zaczynam uczyć się hiszpańskiego :D
Poza tym, właśnie zaczął się rok Kota :)