Przez śniegi się przebijali
To był niezwykły dla mnie wyjazd. Ostatni raz byłem w Tatrach w liceum, a i to w sezonie letnim. Jestem stworzeniem tropikalnym, najlepiej się czuję w okolicy równika, zawsze lubiłem ciepło. Tam, jak człowiek bardzo zmarznie to zakłada na siebie T-shirta.
Okazało się jednak, że zima w górach też jest świetna, -10 stopni Celsjusza wcale nie przeszkadza, przebijanie się przez śnieg sięgający do pasa daje niesamowicie dużo radości, a Tatry są bardzo, bardzo piękne.
Na początek kilka fotek z Kasprowego, mieliśmy szczęście, na chwilę wyszło słońce. Było zimno, -16 stopni Celsjusza, wiał mocny wiatr.
Chwila zadumy na szczycie, ze względu na zagrożenie lawinami musieliśmy zmodyfikować zaplanowaną trasę.
Wszystko jest białe, ziemia i niebo. Cisza dzwoni w uszach, słychać tylko skrzypienie śniegu i bijące szybko ze zmęczenia serce.
Śnieżny prysznic
Ewa, nasza przewodniczka i szefowa wycieczki
Pyniek w stroju wysokogórskim
Impreza w schronisku na Hali Kondratowej. To malutkie schronisko, jedyne 20 miejsc noclegowych, można spać na podłodze. W sobotę, oprócz sporej grupy Polaków pojawiła się silna ekipa z Węgier, była gitara, grano „Hej, Sokoły”, śpiewano „Dziewczynę o Perłowych Włosach” w oryginale a na koniec piosenkę z Titanica. Działo się!
Zaręczyny na fejsie, na romantyka :)
Zaspane śniegiem Schronisko na Hali Kondratowej
Trzy widoki na koniec. Śnieg, dużo śniegu …
Tatry, luty 2013