Angkor Wat
Złe było światło tego dnia, oj złe. Południowe słońce i ciemne kamienie świątyni Angkor Wat jakoś nie grają ze sobą. I Japończyków miliony, złe światło, złe.
No dobra, nie było aż tak źle, choć dzień był ciężki. Nadal mieliśmy jet-laga, wstanie przed świtem poprzedniego dnia wcale nie pomogło. Ale zwlekliśmy się jakoś, śniadanie i do tuk-tuka. Bilet na 3 dni do całego kompleksu kosztuje 40 USD, suma niebagatelna, ale ten czas to minimum, żeby zobaczyć coś więcej, niż tylko główny kompleks. Bilet ma nadrukowane zdjęcie, jak dorwę skaner to załączę, wygląda się na nim jak z więzienia ;)
Wchodzimy na groblę
Najsłynniejsza, obecna na każdym kambodżańskim banknocie świątynia Angkor Wat, jest ogromna. To obszar kilku kilometrów kwadratowych, otoczonych potężną fosą. Sama świątynia jest też porażająco duża, zwiedzanie całości zajmuje co najmniej pół dnia. I trochę głupio się przyznać, sam Angkor Wat trochę mnie rozczarował. Różne czynniki to spowodowały. Raz, że jak pisałem – dzień był ciężki. Zmęczenie, upał, prażące słońce, ale też tłumy Japończyków dookoła, łażących wszystkim innym po stopach i cykająch zdjęcia. Albo śpiewajacych do iSprzętów. Masakra ;)
Dużo o Angkor Wat słyszałem, dużo czytałem i naturalnie porównuję go do świątyń indyjskich. A te były misterne i koronkowe, Angkor Wat jest po prostu ogromny. Choć czuję, że oceniam nieco niesprawiedliwie, myślę, że trzeba tej świątyni poświęcić więcej czasu, unikając Japończyków, na spokojnie i cicho kontemplując. Jak pisałem, złe światło było ;)
Korytarze, korytarze
Choć widok o świcie, z daleka robi oszałamiające wrażenie …
… jest jednak niezwykle popularny ;)
Trochę pomarudziłem ale chodzić po świątyni było naprawdę warto. Ma różne zakamarki, można spędzić tam sporo czasu, nawet się zgubić kilka razy. Jest niesamowicie zadbana, trawa jest wystrzyżona, całość jest czysta i często sprzątana. Prawdziwy skarb narodowy. Minusem jest ogromna ilość turystów, kilka milionów w ciągu roku, miałem wrażenie, że po prostu te kamienie zadepczą. I pewnie tak się w końcu stanie, przynajmniej jeżeli chodzi o mniej popularne, ciekawsze moim zdaniem, choć bardziej zniszczone świątynie. O których później będzie … :)
Zielony tylny dziedziniec
Mnisi na pielgrzymce
Oraz Ci sami odpoczywający w cieniu. Ja im zrobiłem zdjęcie, oni mi, było fajnie :)
Plaskorzeźby Apsary
Bezgłowe posągi. Całe pokolenia „archeologów” bezkarnie okaleczały Angkor, wywożąc co się dało. Zwłaszcza głowy posągów
Apsara w pełnej krasie
Wewnętrzne zabudowania
Nadal czynne miejsce kultu
Park przed świątynią
Widok z grobli
Bezręki Budda
Oraz na koniec, znak komercjalizmu, kapitalizmu i w ogóle. Always Coca-Cola ;)
Angkor Wat, Siem Reap, Kambodża, listopad 2012
Mnie się udało mieć Angkor prawie tylko dla siebie :) Jak? Trzeba spędzić Sylwestra w Siem Reap, a do świątyni Angkor wybrać się w noworoczny poranek. Pustki :) Podobnież polecam zjeżdżanie z Kasprowego ;) Bardzo ładne zdjęcia, odświeżam wspomnienia…