Włócząc się bez celu po Ubudzie, trafiliśmy, na końcu głównej ulicy, na małpi las. To jedna z atrakcji turystycznych, bardzo popularna, a zarazem miejsce święte, o wielkim znaczeniu dla Balijczyków. I bardzo, bardzo zielone …
Okno z widokiem na Bali
Tort ryżowy
40 lat życia górnika z Ijen
– Chcecie zobaczyć błękitny ogień? – zapytał przewodnik, pokazując na komórce kilka zdjęć. Telefon był stary, a ekran tak starty, że aż matowy. Jednak zdjęcie zrobiło na nas wrażenie – miejsce wyglądało tak nierealne, że prawie nie z tego świata.
– Pobudka o pierwszej w nocy. Zapukamy.
80 kilo siarki na zgarbionych plecach
Czekając na maila z Sumberanyar
Zepsuł się samochód. Urwało się coś w chłodnicy, silnik się zagrzał, para buchnęła a my stanęliśmy. Gdzieś, prawie nie wiadomo gdzie. Prawie, bo nawigacja Nokii pokazała nazwę: Sumberanyar.
Drużyna
Bromo, wulkan gorący
Czas skończyć tryptyk o wulkanie Bromo, obejrzeliśmy świt, podjechaliśmy na koniach, pozostało wspiąć się na krater. Z poziomu kaldery to tylko 133 metrów w górę, droga jest łatwa, na szczyt prowadzą solidne, betonowe schody.
Tenggerowie i ich konie
Tenggerowie i ich konie
Podjazd pod wulkan Bromo wygląda jak spacerniak na powierzchni Księżyca. Szary pył wulkaniczny wszędzie dookoła, koła jeepów wzbijają chmury kurzu. Teren jest płaski, tworzy powierzchnię ergu, „morze z piasku”, jak mawiają miejscowi. Nic tu nie rośnie, na świeżym pyle wulkanicznym wegetacja roślin jest niemożliwa. Wulkan ostatnio wybuchł w 2011 roku. Pył skrzypi pod butami, wciska się w oczy i usta.