Kapiący złotem Budda w świątyni Ananda.
Na początku drugiego tysiąclecia, w latach kiedy rodziło się państwo polskie, Bagan było stolicą Pierwszego Imperium Birmańskiego. Imperium zajmowało sporą przestrzeń, z grubsza pokrywającą obecne granice Birmy. Było centrum kulturalnym i naukowym, miało silne wojsko i sprawną administrację. Bardzo rozwinęło budownictwo, stosowano nowoczesne sklepienia łukowe, prawie nie używano zaprawy do ich konstrukcji. W szczytowym okresie na terenie Baganu stało ponad 10 tysięcy świątyń. Imperium upadło głównie z powodów ekonomiczno-religijnych, Buddyzm Therawady, który zdobył dominującą pozycję wśród religii Imperium, był wspierany przez rządzących darowiznami majątku, głównie ziemi. Pod koniec trwania imperium w rękach kościoła było około 2/3 terenów państwa a był to majątek zwolniony z podatków. I imperium padło z powodu braku pieniędzy.
Bagan zwiedzaliśmy leniwie i spokojnie. Mieliśmy całe trzy dni, można było pokręcić się nieśpiesznie po okolicy. Drugiego dnia zmieniliśmy rowery na chińskie, elektryczne skutery. Dopłaciliśmy po kilka dolarów za dobę, ale dzięki temu jeżdżenie w 35 stopniowym upale i pełnym słońcu nas nie powaliło. Często mijaliśmy tych, którzy postanowili oszczędzić i już koło południa nie mieli sił by jechać dalej.
Bagan to ogromny teren, ponad 100 kilometrów kwadratowych. Objechanie okolicy jednego dnia, nawet na skuterze, jest niemożliwe. Świątyń do naszych czasów pozostało ponad 2200, są rozrzucone w miarę regularnie. Każdy może znaleźć sobie własną, pobawić się w Indianę Jonesa, turystów nie ma dużo.
Podobała mi się atmosfera tego miejsca, życie płynie tam wolno, w upale inaczej nie można. Mili ludzie, tak jak właściciel Santhidar w Old Bagan, który pod koniec obiadu podszedł do nas i zaczął wręczać prezenty – bransoletkę dla Bogny, dla mnie z Andrzejem lokalne cygaretki. Kiedy zostawiliśmy wysoki napiwek, dostaliśmy dodatkowo dwie butelki wody. To było bardzo sympatyczne a jedzenie, muszę pochwalić, doskonałe. Kilka razy próbowałem rozmawiać z ludźmi spotkanymi po drodze, ale było ciężko, tylko sprzedawcy pamiątek potrafili powiedzieć kilka słów po angielsku. Kiedy widzieli, że nie jestem zainteresowany ich towarem, odchodzili do następnych turystów. Natomiast uśmiechów wymieniliśmy bez liku.
Trochę architektury. Wybudowana w 1183 roku świątynia Sulamani Guphaya.
Złoto pagody Shwezigon.
Widok na świątynię Ananda (w tle).
Pagoda Shwezigon, Nyaung U.
Przechodzimy do ludzi, młody sprzedawca pocztówek.
Dziewczyny w podróży.
Rolnik podczas żniw.
Mnich zwiedzający pagodę Shwezigon.
Na koniec festiwal Buddów. Na początek hołubiony, zadbany i błyszczący.
Przeciwieństwo poprzednika, skromny Budda w pagodzie Shwezigon.
Budda w ukryciu.
Budda i przestrzeń, świątynia Sulamani Guphaya.
Budda w niszy, świątynia Ananda.
Bagan, Myanmar (Birma), marzec 2014