
Kajakiem przez Atlantyk
Do Sainte-Anne dotarliśmy bez przeszkód. Most otworzyli o 5:00, dopłyneliśmy na miejsce rano a tam raj, turystyczny raj. Nie ma się co nad nim rozpisywać za bardzo, były palmy, był piasek, były kąpiele w lazurowej wodzie, były drinki z rumem i krem do opalania. Była też sesja dziewczyn w bikini, był masaż na cztery ręce, było naprawdę fajnie. Po dobie w mangrowcach taki relaks był nam naprawdę potrzebny :)

Katamarany czekają na załogę

Masaże z widokiem na Ocean

Ekipa codziennie zrywa kokosy z palm na plaży. Kiepsko byłoby gdyby taki kokos zabił jakiegoś turystę ;)

Nasz jacht na kotwicy


Plażowo …

Chętni na leżaczek? :)

Kajaki odpoczywają w cieniu palmy

Kolorowa szkółka windsurfingu

Palmy, wersja wertykalna …

… oraz horyzontalna :)

Beach alone („Bitch alone”, jak to skomentowała Agnieszka (draakin.blogspot.com) na fejsie)


I jeszcze trochę plaży na koniec notki.