W małpim raju

Włócząc się bez celu po Ubudzie, trafiliśmy, na końcu głównej ulicy, na małpi las. To jedna z atrakcji turystycznych, bardzo popularna, a zarazem miejsce święte, o wielkim znaczeniu dla Balijczyków. I bardzo, bardzo zielone …

Przewodniki opisują to miejsce jako “Święty Małpi Las Padangtegal“. Wewnątrz, prawie w centrum miasta, żyje ponad 600 osobników, wszystkie z gatunku makaków. Teren, niby ogrodzony, ale płot jest niski – małpy gdyby chciały mogłyby rozejść się po całym mieście. Wszędzie jest ich pełno, siedzą na drzewach, trawie, pomnikach balijskich bóstw, czy fontannie. Są bardzo rodzinne, opiekuńcze, jest dużo młodych – według strony internetowej prawie połowa to dzieci. Zasadniczo niegroźne, niektóre pozwalają się głaskać, czasem wskakują na ramię zwiedzającym. Pewnie to trochę niebezpieczne, z powodu pasożytów i potencjalnej wścieklizny.

Małpy są przemiłe, dopóki nie wypatrzą czegoś, co, ich zdaniem, nadaje się do jedzenia czy zabawy. Wtedy atakują natychmiast, gwałtownie, bardzo agresywnie. W ten sposób Maja straciła kilka kupionych chwilę przedtem pamiątek – szalona małpa zjadła magnes do lodówki. Zdrowia małpie życzę, mam nadzieję, że nic się jej nie stało.

Małpi atak

Rodzinne czułości

Omszały piesek

Reszta parku wygląda trochę jak Kambodża, drzewa z lianami, omszałe pomniki, strumyki. Dobre miejsce dla znużonych podróżą wędrowców. Tylko Japończyków zatrzęsienie, ale tych wszędzie pełno. Nawet w małpim raju.

Indonezja, Bali, kwiecień 2013

3 odpowiedzi na “W małpim raju”

  1. Ja tam mam nadzieję, że się nim udławiła, kudłata bicz. Ciekawe, co by było, gdyby na deser poprosiła o teleobiektyw.

    ;>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *