Błyskawicznie zmieniając strefę czasową i klimat wracam do Kambodży. Kiedy piszę te słowa, za oknem jest mróz, szaro i ciemno. Kawałek słońca przyda się nam wszystkim.
Na zdjęciach jedna doba na Koh Rong, tym razem w wersji plażowego nic-nie-robienia
5:57, chwila przed wschodem słońca
Kąpiel w morzu, przed śniadaniem i po śniadaniu. Na zdjęciu Ola z Grześkiem oraz piękne okoliczności przyrody
Zmęczeni upałem ucinamy sobie szybką drzemkę w domku na plaży
Czas na spacer, plaża zapełniona, nie ma gdzie ręcznika rozłożyć …
Butelki z listem na plaży nie znalazłem, za to były rybackie śmieci i diablo szybkie kraby
Domek na plaży
Wracamy do naszych bungalowów, światło jest tylko w godzinach 18-23, prąd na wyspie jest albo z baterii słonecznych albo z generatorów. W restauracji prowadzonej przez Niemca Rudyego Schmittleina można usłyszeć muzykę Mozarta i Beethovena, co, w połączeniu z tym co widzą oczy, powoduje, że wpadamy w stan niemalże letargu.
Kalmar w sosie pieprzowym. Pieprz pochodzi z Kampotu, położonego niedaleko miasta słynącego z jego produkcji. Kalmar drogi jak na lokalne warunki, 6USD ale najlepszy jakiego kiedykolwiek jadłem. A jadłem ich sporo.
Zachód słońca, na romantyka
Na koniec burza w środku nocy
Żeby nie było tak różowo to jeszcze coś napiszę. W 2006 roku Kithr Meng, jeden z kambodżańskich magnatów wydzierżawił na 99 lat wyspę od rządu Kambodży. Jego plan, liczony na 20 lat przewiduje budowę małego lotniska, dróg, mariny, pól golfowych, kasyn oraz szeregu pięciogwiazdkowych hoteli. Celem jest zmiana tego prawie dziewiczego miejsca w najbardziej znane miejsce wypoczynku w Kambodży. Na razie niewiele się zmieniło ale podobno przygotowania trwają.
Zatem, jeżeli chcecie zobaczyć tę piękną wyspę, prawie nietkniętą przemysłową, turystyczną cywilizacją, ponurkować w czystym morzu albo poleniuchować na pustej plaży to zróbcie to jak najszybciej. Bo wkrótce wjadą buldożery i wszystko zaorają.
(tytuł pochodzi z piosenki Jimiego Hendrixa, 1967)
Kambodża, wyspa Koh Rong, listopad 2012
Zacytuję za Kac Vegas „You are cracking my balls, man!”
Zdjęcie zachodu i burzy… bezcenne! Takie podróże bezcenne!