Kulig

Kulig to jest fajna rzecz!

Jestem fanem strefy tropikalnej, uwielbiam gorąco, ale mimo spędzenia prawie całego dnia na dziesięciostopniowym mrozie bawiłem się świetnie! To świetna zabawa! Impreza była zorganizowana w Stajni Bajka w Radzyminie, piękne konie, dobre jedzenie, bardzo mili właściciele – polecam: http://www.stajniabajka.com.pl.

Wyścig na poważnie i drugi trochę mniej

Właściciel, Pan Robert Rozwód kulbaczy konie. Pan Robert jest kaskaderem, specjalistą od koni.

Zbrojne akcesoria filmowe. Puchary na stole to nagrody wychowanków stajni.

Konie w różnych ujęciach

W drogę!

Pejzaż mazowiecki

Teren Mazowsza jest bardziej urozmaicony niż się spodziewałem, były górki, wąskie przejazdy przez las i skoki przez rowy. Jazda sprawa mnóstwo radości.

Była moc!

Radzymin, Stajnia Bajka, 20 stycznia 2013

Ghana, kilka fotek na rozgrzanie

Accra City Beach, Ghana

Porządkuję zdjęcia, porządkuję blogi, przenoszę relacje z podróży, ze starego do nowego. Na początek przeniosłem relację z Ghany, z listopada 2010 roku. Całość jest do zobaczenia pod linkiem:

https://qbk.pl/blog/tag/ghana/?orderby=date&order=ASC

Dodatkowo, przenosząc zdjęcia znalazłem kilka innych, ciekawych i dotąd nieopublikowanych. Zapraszam.

Dzieci z wioski Atimpoku

Wschód słońca nad brzegiem Atlantyku

Zapora na jeziorze Volta

Maranatha Beach Camp

Łodzie rybackie z Cape Coast

Zachód słońca, Cape Coast

Ghana, listopad 2010

O-kuhn znaczy dziękuję

Światynia Wat Leu

Kontynuując przygodę ze skuterami, ostatniego dnia, pojechaliśmy jeszcze do świątyni Wat Leu w Sihanoukville. Mało turystów tu trafia, miejsce jest oddalone od wybrzeża i centrum miasta, zlokalizowane na uboczu, zaraz za browarem Angkor. Świątynia jest ciekawa, nie tylko ze względu na podłoże religijne czy historyczne, ale także interesująca architektonicznie. Kolorowa pagoda w centrum, otoczona małymi budynkami gospodarczymi. Wszędzie pełno buddyjskich detali, miejsc do odpoczynku i kontemplacji, po terenie błąka się spore stado małp. Dodatkowo, na stoku wzgórza na którym jest usadowiona powstał cmentarz, z nagrobkami w kształcie małych domków. Ładne miejsce, spokojne i tchnące zadumą.

Siedmiogłowy wąż i lew bronią wstępu

Happy New Year

Pagoda Wat Leu

Budynki gospodarcze

Lokalny odpowiednik krasnali ogrodowych

Budda i trzy małpy

Widok na południe

Na wężu

Cmentarz

Słoń z urwaną trąbą

Na koniec jeszcze jedna mała historia z naszego powrotu do Tajlandii. Wracaliśmy autokarem, jadąc przez Góry Kardamonowe, w kierunku przejścia granicznego w Koh Kong. Wyjazd był prawie o świcie, my mało przytomni, zaspani, jedziemy i jedziemy. I nagle w autobusie pojawiło się pełno dymu, gryzący, biały dym palonego plastiku. Nagłe poruszenie wśród pasażerów, panika, autobus nadal jedzie, nie wiadomo co się dzieje, dymu coraz więcej. Ludzie zaczęli krzyczeć „Stop the bus!”, „Stop the bus!” i nagle, tuż obok „Stop the KURWA bus!”. Nasz krajowy przecinek zadziałał, kierowca usłyszał krzyki, zatrzymał autobus, wszyscy wybiegliśmy. Zapaliła się instalacja klimatyzacji, nic poważnego jak się okazało, ale z początku wyglądało to groźnie. Śmierdziało aż do granicy.

Reszta drogi też nie upłynęła bez przygód, autokar psuł się jeszcze dwa razy, w tym raz padło coś w zawieszeniu i autokar się przechylił. Znacznie się przechylił. Naprawa potrwała około godziny, widziałem, że kierowca obwiązuje teflonową taśmą coś pod podwoziem, później siedział 20 minut przed kołem i gładził gumę rękami. Nie wiem co robił, pogłaskał, pogładził, jakoś dojechaliśmy. W przechyle, po górskich drogach, nieco niepewni tego bujania. Jak autobus skręcał w prawo to się prostował, jak w lewo to butelka wody wypadała z uchwytu… Była PRZYGODA!

Kierowca który gładził koło

To już ostatnia notka z Kambodży, 32 notki, 319 zdjęć, całkiem sporo materiału jak na dwa tygodnie podróży. Kambodża to kraj słynący ze świątyń Angkoru, jednak bardziej znany przez gehennę którą przeszedł za czasów Czerwonych Khmerów. Kraj, który od kilkunastu lat usiłuje się podnieść z tamtych, ciemnych czasów i widać wyraźnie, że mu się to udaje. Dużo się dzieje, dużo się zmienia.

Warto tam pojechać, nie tylko ze względu na zabytki czy widoki, ale przede wszystkim dla mieszkańców. Zawsze najważniejsi są ludzie, ich czasem bardzo odmienna kultura, wygląd czy zachowanie ale przede wszystkim bliskość i nić porozumienia którą można razem nawiązać. Nawet jeżeli nie znamy nawzajem swoich języków, mamy inny bagaż doświadczeń, inne wychowanie, edukację czy chociażby różni nas kolor skóry to jeśli chcemy, potrafimy się zrozumieć. A przynajmniej powinniśmy spróbować.

O-kuhn, Kambodżo …

Całość relacji można zobaczyć pod linkiem https://qbk.pl/blog/tag/kambodza/?orderby=date&order=ASC

Kambodża, Sihanoukville, listopad 2012

Ream National Park

Pomost na rzece Prek Toek Sap

Ostatni dzień w Sihanoukville spędziliśmy z tyłkami posadzonymi na skuterach i jeżdżąc po okolicy. Najpierw trzeba było te skutery wypożyczyć…
Nie było to proste. Wróć, było proste, tylko trwało strasznie długo. Teoretycznie skuter można wypożyczyć wszędzie, 4-5 USD za dzień, bez prawa jazdy, bez problemu. Bierzesz i jedziesz. W praktyce trwa to 90 minut, w tym dwukrotnie zabierano nasze paszporty, jeden skuter był zepsuty a drugim pojechał kolega do sklepu, nie było też kasków. Jak już się kaski znalazły, to było ich za mało. Na koniec ,jak już były skutery, kaski i nawet formularze zostały wypełnione i oddane, Pan od wypożyczania musiał zrobić komuś tosty z tuńczykiem, bowiem był dodatkowo kelnerem, recepcjonistą i tragarzem, a jak nie było kucharza, to też w kuchni pracował.

Kilkakrotnie widziałem takie akcje więc podszedłem do akcji spokojnie, ale reszta ekipy stawała na rzęsach i zgrzytała zębami. Najważniejsze, że się udało! Dawno nie prowadziłem dwóch kółek, jazda po okolicy sprawiła mi dodatkową przyjemność, chyba tęsknię za motocyklem …

Stacja benzynowa, tankowanie skutera, benzyna lana z butelek po whisky Johnnie Walker

Szukając Parku Narodowego Ream, znaleźliśmy jaszczurkę (prawdopodobnie gekon toke – dziękuję za pomoc Piotrowi M.).

Dojazd do stacji Rangersów na rzece Prek Toek Sap. Po pomoście trzeba było przejechać na skuterach, fajnie się jedzie po rozchybotanych deskach, mając wodę kilkanaście centymetrów od koła

Wioska przy stacji, wszystko na wodzie

Parking dla skuterów

Rangers i jego silnik, rzeka Prek Toek Sap

Zabudowań po drodze prawie nie ma, teren Ream National Park jest bardzo pilnowany przez pracowników. To jeden z niewielu Parków Narodowych w Kambodży i bardzo o niego dbają. Tutaj jedna ze stacji kontrolnych.

Wycieczka rzeką była całkiem interesująca, dookoła mangrowce, woda, trochę latającej zwierzyny. Na terenie występuje 150 gatunków ptaków. Na zdjęciu pomost prowadzący do wieży obserwacyjnej.

Wieża ma pozornie całkiem solidną konstrukcję, szkielet ze stali, pomosty drewniane. Jednak po bliższym kontakcie robi gorsze wrażenie, jest też zdecydowanie przeznaczona dla ludzi bez lęku wysokości. Abstrahując od sporej wysokości, spora część drewna była spróchniała.

Widok raczej jednostajny, mangrowce, dużo mangrowców

Zdecydowanie ciekawszy był widok w dół …

Kambodża, Ream National Park, listopad 2012

Dwa puste leżaki z widokiem na zatokę

Zima w Polsce w pełni, rozbuchana jak miło. Akurat dobry czas na wrzucenie kilku dodatkowych fotek, z miejsca gdzie lato trwa cały rok.

Above Us Only Sky

Rybak na skraju

Lost&Found

Gdzieś pomiędzy czasem na plażowanie a czasem na kolację

Schodzimy z plaży, dwie fotki w dodatku:

Akcja z betonem

Symbol Sihanoukville, dwa złote lwy. Kicz, jak mniemam niezamierzony

Kambodża, Sihanoukville, listopad 2012

21 WOŚP

Finał 21 Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy

Bywało strasznie

Czasami też amerykańsko

7 bieg pod hasłem „Policz się z cukrzycą” zgromadził tysiące biegaczy …

we wszystkich kategoriach wiekowych

Warszawski SpiderMan przybiegł jako jeden z pierwszych

Reszta go goniła

Serca do nieba

Pozytywnie zakręceni wolontariusze

Koncerty

Oraz „Światełko do Nieba”

Warszawa, Plac Defilad, 13 stycznia 2013

No Pants Subway Ride Warsaw 2013

W tym roku akcja była nad wyraz skromna, zwłaszcza w porównaniu do roku poprzedniego

Mała grupka zebrała się nieśmiało, udzieliła krótkiego wywiadu …

… oraz pogoniona przez policję szybko zniknęła w wagonie metra. Kierunek Młociny…

Warszawa, Metro Wilanowska, 13 stycznia 2013

Show Don’t Tell

W Sihanoukville padało. Bardzo padało.

Chwila przed uderzeniem deszczu

Zatoka Tajlandzka

Zdjęcie jak zdjęcie, ot para wychodząca z wody w ulewnym deszczu.

Ale tutaj trochę skomentuję, sam dla siebie, bo to niezły przykład jak czasami trudno coś pokazać na zdjęciu. Albo jak ja tego nie potrafię.

Scena wyglądała tak:

Siedzimy pod dachem w knajpce na plaży, pod przeciekającym dachem. Złapała nas tropikalna ulewa, jak widać na innych fotkach, solidna. Obok nas siedzi para młodych ludzi, piją piwo, palą, czekają na jedzenie, czasem się przytulają. Nieśmiało, widać, że świeża miłość. Kiedy deszcz zaczął padać, nawet tego nie zauważyli. Kiedy jednak ulewa wzmogła się tak, że krople deszczu waliły w dach z tak wielką siłą, że dźwięk przypominał start samolotu, nagle się ocknęli, zerwali na nogi, pobiegli do morza. Nie patrząc na to wszystko co zostało na stoliku, na niedopite piwo, tlącego się papierosa, drogiego smartfona, tanią i brzydką torebkę. Bawili się jak dzieci, zanurzeni do pasa, w strugach deszczu, tulili i całowali, nie zważając na fale zalewające ich prawie całych, na deszcz, na rozmazujący się makijaż i mokre ubrania. W tym momencie, na całym świecie istnieli tylko oni. Oni, deszcz i ich miłość. Trwało to może 15 minut, w końcu zaczęli wracać, radośnie trzymając się za ręce. Im bliżej byli swojego stolika tym bardziej byli zażenowani, chwila eksplozji emocji minęła, sinusoida opada. Ze spuszczonymi oczami dopili piwo, dokończyli zimne jedzenie. Nie wiem kiedy wyszli.

Chciałbym pokazać to wszystko na zdjęciu, ale nie umiem. Choć może umiem, wiem jak to zrobić. Trzeba podejść bliżej.

Ale jak mógłbym wejść z butami w tak intymną scenę?

(tytuł pochodzi z piosenki Rush, 1989)

Kambodża, Sihanoukville, listopad 2012

Born to Run

Siedzimy, pijemy, nic się nie dzieje …

Wyspa nas trochę zmęczyła. Otaczający nas spokój, piękno przyrody, czas mijający tak wolno, spowodował, że mój mózg zapadł w coś rodzaju letargu. Koh Rong jest leniwym miejscem, lenistwo i wynikający z niego bezwład umysłowy opanowuje tam nawet najbardziej żywe umysły. Ja tak nie umiem, po kilku dniach nierobienia niczego, poza spacerami po plaży, opalaniem oraz pochłanianiem kalmarów i krewetek w hurtowych ilościach, zaczęło mnie nosić. Musiałem zmienić otoczenie. Tęskniłem do gwaru, ruchu, hałasu, po prostu do cywilizacji.

Następna notka będzie z Sihanoukville, dzisiaj, na pożegnanie z Koh Rong jeszcze kilka fotek tego pięknego miejsca.

Trzy kolory

Pusta plaża Koh Rong

Pomosty. Konstrukcja na końcu to prosty dźwig do wyciągania połowu

Rybackie klimaty

Lobby i restauracja Paradise Bungalows. Leżanki z pianki są rewelacyjne

Eee? Pustostan?

Na zakończenie, Koh Rong w pełnej tropikalnej krasie. Uciekłem z wyspy wtedy, natomiast teraz, drżąc z zimna na przystanku 527 marzę o tym, żeby tam wrócić. Ot, zawsze dobrze tam gdzie nas nie ma …

(tytuł pochodzi z piosenki Bruce’a Springsteena, 1975)

Kambodża, wyspa Koh Rong, listopad 2012