Po torach dworca w Varanasi spacerowała biała krowa. Druga po peronie. Zaskoczeni podbiegliśmy zrobić zdjęcia, na krowach, jak można przypuszczać, to nie zrobiło to wrażenia. W końcu sobie poszły. Pociąg się spóźniał.
Kalyan, sprzedawca masala czaju
Postkolonialny Pałac Wiktorii
Złamię odrobinę konwencję chronologiczną i zamiast napisać o pełnej trudów i znoju historii przejazdu do Kalkuty zacznę od czegoś w zupełnie innym klimacie. Miasto mnie zaskoczyło. Spodziewałem się brudu, hałasu, ulic zatarasowanych ręcznymi bryczkami, takiego większego Varanasi. Zastałem czystą aglomerację z tanim i wygodnym metrem, trasami szybkiego ruchu rozpiętymi na estakadach, pięknymi zabytkami i zieloną trawą. Założyli je Brytyjczycy i nadal czuć w Kalkucie klimat postkolonialny.
Ulicznik z Kalkuty
Solidarni z EuroMajdanem
Manifestacja wsparcia dla Ukrainy i solidarności z EuroMajdanem.
Organizacja: Amnesty International, Fundacja „Otwarty Dialog”, „Gazeta Wyborcza”, Krytyka Polityczna oraz Projekt: Polska w Warszawie.
New Hotel Broadway
Hafla Sharki 2014
Za oknem śnieg i mróz – zatem coś na rozgrzanie. Gala tańca orientalnego Hafla Sharki, w programie tańce brzucha i cygański.
Ludzie Varanasi
Zostałem wczoraj zapytany: czemu fotografuję tylko biednych ludzi?
To nie tak, choć faktycznie może tak to wyglądać, zwłaszcza w relacji z Indii. Fotografuję wszystkich, jeśli tylko mogę to w ich naturalnym otoczeniu i przy wykonywaniu normalnych, codziennych czynności. Odpowiedź jeszcze komplikuje fakt, że skale biedy i bogactwa są bardzo w Indiach przesunięte. Człowiek, który ma swój mały sklep, jest już prawie bogaty, ma coś własnego, zarabia pieniądze. Stać go na czynsz, pewnie nawet płaci podatki. Nawet jeżeli ten sklep jest tylko małą budą z blachy falistej to jego właściciel jest przedstawicielem rodzącej się w tym kraju klasy średniej. Bieda, prawdziwa bieda mieszka na ulicach. Widać ją najbardziej w nocy i o świcie, czasami ciężko przejść nie depcząc po czyimś posłaniu.
Spektakl budzącego się miasta
Nigdy się nie wysypiam podczas podróży. Świt na wulkanie, nocne pociągi, kilkunastogodzinne loty samolotami, długie oczekiwanie na dworcach. Wszystko to powoduje, że często wracam bardziej niewyspany niż wyjeżdżałem. Ale coś za coś, świt to Mekka fotografujących. Światło poranka jest piękniejsze, kolory bardziej nasycone, dzieją się rzeczy. Warto wstać o 5:30 w Waranasi żeby zobaczyć spektakl budzącego się świętego miasta. Bogaty festiwal kolorów, zapachów i smaków.