Mikrowakacje pod namiotem

Czyli jak przenocowaliśmy na wiślanej plaży w Warszawie.

Tekst napisała Joanna Kocik https://acoffeespoon.wordpress.com/

O mikroprzygodach przeczytałam parę miesięcy temu w artykule w „Wysokich Obcasach”. Twórca idei mikrowypraw, Alastair Humphreys przekonywał, że nie trzeba dalekich podróży, żeby posmakować przygody. Pracujemy wprawdzie od 9 do 17, ale czas od 17 do 9 można spędzić wśród natury. Wystarczy wziąć śpiwór, coś do jedzenia i wyruszyć za miasto. Nie musi być daleko, wystarczy kilka, kilkanaście kilometrów. Spojrzeć w niebo, zjeść na świeżym powietrzu, wykąpać się w rzece. Przełamać rutynę. A że będziemy trochę brudni, trochę niewyspani? To niewielka cena za smak wolności.

Na wiślanej łasze przenocował niedawno Łukasz Długowski, a swoje wrażenia opisał w „Wyborczej”. My też postanowiliśmy wybrać plażę nad Wisłą, ściślej plażę w okolicy Wysp Świderskich na wysokości Konstancina.

Miejsce jest piękne: biały piasek, leniwie płynąca Wisła. Plażowiczów sporo, ale mamy nadzieję, że wieczorem zostaniemy sami. I faktycznie: około 22 plaża pustoszeje. Oglądamy gwiazdy, jest ich naprawdę mnóstwo!

W nocy pada i grzmi, ale namiot dobrze nas chroni. Najpiękniej jest o poranku: zupełnie pusto, wieje wiaterek, ptaki świergoczą. W dali majaczą filary mostu Siekierkowskiego. Gotujemy kawę na gazowej maszynce, jemy śniadanie. Ogniska nie rozpalamy, na tym terenie jest zakaz, chociaż widać, że wiele osób przed nami próbowało.

Smuci tylko jedno: mnóstwo śmieci zostawionych przez plażowiczów. Butelki, puszki, worki… brak słów. BRAK SŁÓW. Nie ma tam koszy na śmieci, ale jaki problem zabrać je ze sobą? Przytachać dwie siaty browaru było komu, a zabrać już nie?

Mieliśmy ze sobą: namiot (w nocy miało padać i zaiste, padało), karimaty, śpiwory, maszynkę gazową, dwie latarki, prowiant, baniak z wodą do mycia rąk i zębów i picia (w pobliżu tylko Wisła), dwa krzesełka turystyczne. I WOREK NA ŚMIECI. Można zabrać mniej rzeczy, nad Wisłę wygodnie dojechać jest też rowerem. W pobliżu znajduje się prom Konstancin-Karczew, można więc w ramach wycieczki przeprawić się na drugą stronę Wisły.

Joanna Kocik

Oryginał tekstu (plus kilka innych zdjęć) tutaj: https://acoffeespoon.wordpress.com/2015/07/23/mikrowyprawamicroadventure/

A w ramach blogowych nowości jedno ze zdjęć zostało zrobione smartfonem :)

Rezerwat Wyspy Świderskie, okolice Warszawy, 19 lipca 2015

3 odpowiedzi na “Mikrowakacje pod namiotem”

  1. Nie no szacun. Biwak na plaży. Wymagało to na pewno poświęcenia i odwagi.
    I proszę pisać po polski, nie żadna MIKROWYPRAWA -to zwykły BIWAK.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *