The King is dead, long live the King!

15 października 2012 zmarł Król Kambodży, Norodom Sihanouk.

Był kontrowersyjną postacią, symbolem tragicznej historii ostatnich lat Kambodży, utalentowanym politykiem ale też ekscentrykiem. W pałacu, poza rządzeniem kręcił filmy, malował i komponował. Był uważany za playboya, kochał szybkie samochody, piękne kobiety i dobrą kuchnię. Na oficjalne spotkania przychodził ze swym francuskim pudelkiem, nucąc francuskie piosenki miłosne. Miał 14 dzieci.

Przez lata lawirował pomiędzy potęgami, starał się ochronić swój kraj przed pożogą wojen. Nie zawsze się to udawało, nie zawsze podejmował słuszne decyzje. W początkowym okresie panowania, w latach 1941-55 jego działania doprowadziły do odzyskania niepodległości przez Kambodżę, będącą wtedy terytorium zależnym Francji. Po zamachu stanu, którego dokonał jego przeciwnik polityczny Lon Nol, chcąc odzyskać kraj, w latach 70tych wspierał Czerwonych Khmerów. Po ich dojściu do władzy został odsunięty na bok, zamknięty w areszcie domowym. Uciekł do Korei, sporo czasu spędził w Chinach. Wrócił po 13 latach wygnania, w 1993 został ponownie królem Kambodży, władzę sprawował aż do 2004 roku, abdykował na rzecz swojego syna, Norodom Sihamoni, ze względu na stan zdrowia.

Norodom Sihanouk zmarł 15 października 2012 roku, trzy tygodnie przed naszym pobytem w Phnom Pehn. Codziennie wieczorem, pod pałacem zbierał się spory tłum mieszkańców, chcących oddać hołd wielkiemu człowiekowi. Nastrój był poważny, modlitewny ale raczej nie smutny. Balony, zabawki i bułki z kapustą cieszyły się równym powodzeniem co świeczki i kadzidełka. Taka stypa na wesoło.

Kambodża, Phnom Pehn, listopad 2012

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *